IV Zjazd – książka

image description
Okładka wydawnictwa zjazdowego

Była to pierwsza książka, jaką składałem przy użyciu komputera. Były to czasy, gdy AMI Pro konkurował z WORD for Windows. Składałem w AMI; wiele rzeczy związanych ze składem było czynione intuicyjnie. Brak literatury fachowej uzupełniałem analizą składu podobnych publikacji. Do dziś zachował się tylko jeden egzemplarz w archiwum szkoły. Resztę posiadają szczęśliwcy – uczestnicy tamtej uroczystości. Tu publikuję treść i nieco ilustracji – skanów stron. Jeszcze tylko dwie uwagi:

  1. historia szkoły, dotycząca pierwszych lat jest niepoprawna. W tamtych czasach nikt się nie zajmował szperaniem w zbyt odległej przeszłości, a i mnie niezbyt to zajmowało. Zwracam Państwa uwagę w szczególności na datę 1860 i nazwę Johanneum. O ile data jest prawdziwa, lecz nie związana z naszą szkołą (w każdym razie ze szkołą szczebla maturalnego), o tyle nazwa Johanneum pochodzi nie wiadomo skąd. Będę wdzięczny osobie, która rzuci promyk światła na źródło informacji o tej nazwie lub/i o jej pochodzeniu. W starych dokumentach związanych z Koźlem XIX wiecznym brak zapisów z nazwą Johanneum.

Data przedwojennych narodzin naszej szkoły to 1877 r. Szczegóły zawdzięczamy dr Alfonsowi Ratajowi, o którym wspominam przy okazji V Zjazdu. Wtedy poznaliśmy się, a pan Rataj zgodził się napisać przyczynek do przedwojennej historii  naszej szkoły. 

  1. Fragmenty wspomnień ks. Orkusza i Karola Joncy (późniejszego profesora uniwersyteckiego, uwaga dla młodszych, bo wszystkim starszym rocznikom nazwisko znane), to rzeczywiście fragmenty. Dr Ryszard Pacułt przekazał szkole ze swoich zbiorów maszynopisy całości wspomnień. Zrozumiałem, czemu wtedy drukowaliśmy fragmenty. Całość znajduje się w książce VI Zjazdu.

Miłej lektury

Ryszard Więcek

IV Zjazd Absolwentów

 i Wychowanków

 I Liceum Ogólnokształcącego

Henryka Sienkiewicza

w Kędzierzynie – Koźlu

 

 

 

 

 

JAROSŁAWA SŁOWIAK

URSZULA WIĘCEK

EDWARD NYCZ (red.)

RYSZARD PACUŁT

RYSZARD WIĘCEK

RUDOLF MARCZYŃSKI

ZBIGNIEW URYCH

 

 

Niniejsze opracowanie powstało z inicjatywy Komitetu Zjazdowego oraz Koła Absolwentów I Liceum Ogólnokształcącego przy

Towarzystwie Ziemi Kozielskiej we współpracy z Wydziałem Inicjatyw Miejskich UM

 

Opracowanie redakcyjne,

opracowanie techniczne,

skład komputerowy:

Mariolla Motyl

Ryszard Więcek

Edward Nycz

 

 

Wydawca:

Komitet IV Zjazdu Absolwentów i Wychowanków

I LO im. H. Sienkiewicza w Kędzierzynie-Koźlu,

czerwiec 1995

 

 

 

SPIS TREŚCI

 

Preliminaria IV Zjazdu (Edward Nycz)…………………………………… 5

Program uroczystości…………………………………………………….. ..9

Współczesny „Sienkiewicz” (Jarosława Słowiak)……………………..10

Historia szkoły (Urszula Więcek)………………………………………….

Wspomnienia pierwszych absolwentów (Ryszard Pacułt)…………..

Niektóre osiągnięcia szkoły(Rudolf Marczyński, Zbigniew Urych)…..

Wykaz dyrektorów szkoły (Ryszard Więcek)…………………………

Wykaz zatrudnionych nauczycieli (Ryszard Więcek)………………..

Wykaz wychowanków i absolwentów szkoły (Ryszard Więcek)…

Szkoła w fotografii         ……………………………………………………….

Notatki, adresy   …………………………………………………………………..

PRELIMINARIA  IV  ZJAZDU

 

            Na wstępie kilka refleksji. Liceum – etymologiczna nazwa wywodzi się z greckiej nazwy Lýkeion (łac. lyceum), jaką nosił zakład gimnastyczny (gimnŕsion) przy świątyni Apollina Likejosa w Atenach. Ateńskie Lýkeion zasłynęło przede wszystkim jako miejsce, w którym nauczał Arystoteles. Jako typ szkoły liceum w czasach nowożytnych rozwinęło się przede wszystkim we Francji. Jan Antoni Mikołaj Condorcet określił mianem liceum, czwarty – najwyższy – szczebel szkolnictwa,  za pomocą którego jak pisał: „każde pokolenie może przekazać następnemu to, co otrzymało od pokolenia poprzedniego i co samo dorzuciło”. XIX wieczna Francja ukształtowała liceum jako państwową (publiczną) szkołę ogólnokształcącą. W Polsce oficjalnie i powszechnie licea jako szkoły średnie wyższego szczebla (po gimnazjum) wprowadzono w 1932 r.

 

I Liceum Ogólnokształcące im. Henryka Sienkiewicza w Kędzierzynie -Koźlu rozpoczęło swą działalność wiosną 1945 r. Utworzone Koedukacyjne Gimnazjum i Liceum w Koźlu było przez pierwsze kilka powojennych lat jedyną średnią szkołą ogólnokształcącą w powiecie kozielskim.

Szkoła znalazła miejsce w budynku, który był siedzibą niemieckiej szkoły średniej „Johanneum” (1860 r.), przekształconej następnie w Miejskie Gimnazjum Koedukacyjne (od 1877 r.), (zob. wstęp do strony, RW) rozdzielonego następnie na Państwowe Gimnazjum Męskie i Gimnazjum Żeńskie.

2 września 1945 r. pierwsza polska szkoła średnia w Kozielskiem rozpoczęła rok szkolny w nowej powojennej rzeczywistości. We wrześniu 1995 r. szkoła rozpocznie 50 rok swojej nieprzerwanej działalności. Przez mury tej szkoły przewinęło się ponad 5000 wychowanków i absolwentów. Niewiele szkół średnich na Opolszczyźnie może się poszczycić podobnym jubileuszem.

Kozielski „Sienkiewicz” to nie tylko typ szkoły, mający kształcić na odpowiednim poziomie według historycznie określonego systemu oświatowego. To także Génius loci – duch miejsca, który łączy różne pokolenia nauczanych i nauczających w tej szkole. To również tradycja, która łączy tych, którzy dawno temu uczyli się i tych, którzy dopiero uczą się w tym liceum.

W szkole odbyły się już trzy zjazdy absolwentów (1970, 1980, 1985). Ostatni zjazd miał miejsce w 1985 r. Jego uczestnicy postanowili, iż następny zjazd odbędzie się za 10 lat. Powołano również Koło Absolwentów Kozielskiego Liceum przy Towarzystwie Ziemi Kozielskiej w Kędzierzynie-Koźlu, które miało nie tylko zrzeszać absolwentów tej szkoły, ale i stać się zalążkiem komitetu organizacyjnego następnego zjazdu. Nadmienić należy, iż spora część członków Towarzystwa Ziemi Kozielskiej to absolwenci kozielskiego „Sienkiewicza”. W czerwcu 1994 r. członkowie tego Koła (z inicjatywy honorowego seniora absolwentów – Wiesława Dereja) postanowili doprowadzić do kolejnego – IV Zjazdu Absolwentów i Wychowanków I Liceum Ogólnokształcącego im. Henryka Sienkiewicza w Kędzierzynie-Koźlu. 5 października 1994 r. z inicjatywy obecnego seniora absolwentów kozielskiego Liceum – Romana Kojzara, przewodniczącego Koła Absolwentów przy TZK –  Edwarda Nycza oraz przy życzliwości Pani Dyrektor I LO – Jarosławy Słowiak doszło w murach szkoły do spotkania jej byłych absolwentów. Zawiązał się wstępnie Komitet Organizacyjny IV Zjazdu. Na kolejnym spotkaniu w dn. 18 października 1994 r. dokonano podziału funkcji i zadań pomiędzy  jego członków. Początkowo Komitet zrzeszał 15 osób. W końcowej fazie swojej działalności jego skład przedstawiał się następująco:

 

Komitet Organizacyjny IV Zjazd Absolwentów i Wychowanków

  I Liceum Ogólnokształcącego im. Henryka Sienkiewicza

 

przewodniczący – Roman Perejma

zastępca – Roman Kojzar

zastępca –  Karol Stępień

skarbnik – Stefan Marszewski

sekretarz – Ryszard Więcek

 

członkowie:

Danuta Krzyżyk

 Urszula Trajdos

 Jan Chyla

 Edward Nycz

 Janusz Sikora

Zbigniew Zdeb

prace plastyczne – Dorota Czaj-Czapligo

 

 

            Organizacja tego typu imprezy wymagała nie tylko dużego nakładu pracy organizacyjnej, ale i w obecnej sytuacji szukania dobrodziejów lub sponsorów, którzy mogliby w różny sposób uświetnić 50-lecie szacownej kozielskiej Alma Mater, jak również dopomóc samej szkole w przygotowaniu się do tego jubileuszu. W Banku Śląskim w Kędzierzynie-Koźlu założone zostało konto Komitetu Organizacyjnego  z nadzieją, iż znajdą się osoby, firmy czy zakłady mogące finansowo wspomóc realizację podjętego przedsięwzięcia. Członkowie Komitetu bardzo często na „własną rękę” poszukiwali sponsorów tej imprezy, chcąc w jak największym stopniu obniżyć Państwa koszty uczestnictwa w Zjeździe. Wielokrotnie udawało się to o czy świadczą m.in. reklamy zamieszczone na końcu tej pozycji. W tym miejscu w imieniu Komitetu Zjazdu oraz Dyrekcji I Liceum chciałbym wszystkim dobrodziejom i sponsorom tej imprezy bardzo podziękować i życzyć wszelkiej pomyślności.

Komitet Organizacyjny IV Zjazdu składa gorące podziękowania wszystkim, którzy przyczynili się do zorganizowania i uświetnienia IV Zjazdu Absolwentów i Wychowanków I LO im. H. Sienkiewicza w Kędzierzynie-Koźlu, w tym szczególnie  dyrekcji szkoły, nauczycielom, pracownikom administracji i uczniom zaangażowanym w prace nad przygotowaniem i realizacją obchodów 50-tej rocznicy działalności szkoły i obsługą IV Zjazdu.

 

Edward  Nycz

 

 

 

 RAMOWY PROGRAM  IV ZJAZDU ABSOLWENTÓW i WYCHOWANKÓW I LO im. HENRYKA SIENKIEWICZA

 

PIĄTEK, 2 CZERWCA 1995

1400 – 2100  rejestracja uczestników

SOBOTA, 3 CZERWCA

700 – 950 rejestracja uczestników

800 – Msza św. w intencji nauczycieli i wychowanków w kościele św. Zygmunta

1000 – Uroczyste otwarcie IV Zjazdu

1130 – Spotkania koleżeńskie

1300 – Obiad

1400 – 1700 – Spotkania koleżeńskie

1900 – Odjazd autokarów do hotelu „CENTRALNY”

1930 – Otwarcie balu

NIEDZIELA, 4 CZERWCA:

1000 – 1400 – Spotkania w szkole

 

 

WSPÓŁCZESNY  „SIENKIEWICZ”

 

” To, że  widziałem dalej niż inni, stało się przez to, że stanąłem na ramionach olbrzymów.”

 

Powtórzyłam myśl Izaaka Newtona, na której oparłam swoje wystąpienie w auli szkolnej z okazji 203 rocznicy utworzenia Komisji Edukacji Narodowej. Nie znalazłam nic godniejszego na 50 lecie kozielskiego liceum ogólnokształcącego. Trzeba wielkiego umysłu, by tak krótkim zdaniem wyrazić podziw i wdzięczność dla swoich nauczycieli. Im chcę poświęcić kilka refleksji, o które poprosił mnie Komitet Organizacyjny IV Zjazdu Absolwentów.

Na swojej drodze do zawodu nauczycielskiego i wykonując ten zawód, miałam szczęście spotkać olbrzymów. Olbrzymem była ś.p. Pani Karolina Szewczyk, która z wysiłkiem, bo była dość tęga, ale często pochylała się nad niepozornym, chudym dzieckiem. Przyjechało dopiero co ze wschodu ostatnim rzutem repatriacyjnym, pisało cyrylicą, po polsku znało tylko pacierz i przedrukowywało z podręcznika treść zadania matematycznego. Dbała, by zawsze dostało w szkole śniadanie. Dzięki temu wychowała nauczycielkę matematyki. Olbrzymem była ś.p. Pani Zofia Gomułkiewicz, która, jak powiedziano na Jej pogrzebie, ” nie odtrąciła nigdy żadnego dziecka „.

Olbrzymami byli nauczyciele przyszłych nauczycieli, którzy musieli kierować się mądrością, dalekowzrocznością, patriotyzmem i nadzieją, by w warunkach państwa komunistycznego kształcić nauczycieli światłych i nie zniewolonych. Myślę o ś.p. Panu Feliksie Cieślińskim, wieloletnim dyrektorze Liceum Pedagogicznego w Głogówku i o gronie nauczycielskim tej szkoły. Spotkałam olbrzymów …..

Kozielskie liceum jest dla mnie ” tylko ” miejscem pracy od 20-tu lat. Nie krępują mnie sentymenty absolwentki tej szkoły. Postrzegam ją chłodno i z rezerwą. Z dystansem do jej przeszłości i teraźniejszości.

Piękny budynek, choć zaniedbany. Trzeba pochylić się nad ludźmi, którzy w nim przebywają i nad tym gmachem. Trzeba ich ogrzać …. Nauczyciel musi być człowiekiem wolnym, dowartościowanym i kochanym. Inaczej może stać się potworem. Nie można go zniewalać. Niewolnik wychowa setki sobie podobnych egzemplarzy.

Marzy mi się piękna szkoła – białe ściany, otwarte okna, atmosfera spokoju i nauki. Kwiaty na parapetach i na tle białych ścian.

Uśmiechamy się do siebie – nauczyciele i młodzież. Każdy czuje się dobrze, bo wie, że jest potrzebny.

Uczymy dzieci zdrowe i chore, ciche i głośne, mniej i bardziej zdolne. Wszystkie kochamy, bo tego potrzebują i na to wszystkie zasługują. Wszystkie są nasze.

My – olbrzymy ? Przyszłość pokaże. Chcemy nimi być, skoro ten zawód wybraliśmy.

Chylę czoła przed każdym absolwentem naszego liceum, przyzwoitym człowiekiem, niezależnie od tego, czy osiągnął sukces życiowy mierzony pozycją materialną czy karierą zawodową. Sukcesem, wielkim wyczynem jest przejść przez życie godnie i uczciwie.

                                                                      Jarosława Słowiak

 

 

 

 

HISTORIA  SZKOŁY

            Początki szkoły  datują się właściwie od II połowy XIX w. W miejscu  dzisiejszej, najstarszej szkoły Kędzierzyna – Koźla mieściła się prywatna koedukacyjna placówka naukowo – dydaktyczna kształcąca młodzież na poziomie średnim. Ówczesna jej nazwa brzmiała „Johanneum”. W 1877 szkołę przekształcono w Miejskie Gimnazjum Koedukacyjne i wybudowano główny gmach szkoły. 1.IV. 1915 r. szkoła została przejęta przez państwo.

Z czasem wzrastała liczba uczniów, dlatego też władze miasta przydzieliły szkole drugi budynek. W ten sposób utworzono dwie placówki edukacyjne: Państwowe Gimnazjum Męskie i Gimnazjum Żeńskie.

W okresie międzywojennym rozpoczęto budowę lewego skrzydła, którą ukończono w 1933 r. W ostatnim okresie wojny w budynku gimnazjum mieścił się szpital wojenny. Pozostałość po nim to około tysiąc łóżek, na ogół w złym stanie, odrapane i poobijane ściany.  Sam budynek był częściowo uszkodzony; zniszczony dach, uszkodzone okna, zdemolowane pomieszczenia. 17.03.1945 r. około godziny 18oo wojska 59 armii ogólnowojskowej rozpoczęły szturm na kozielski garnizon. 18.03. 1945 r. Koźle zostało wyzwolone; zniszczeniu uległo ok. 10% miasta.

Pod koniec marca 1945 r. na teren powiatu kozielskiego przybyła grupa operacyjna kierowana przez Franciszka Ciupkę, któremu jako staroście powierzono zadanie zorganizowania administracji polskiej. 24 kwietnia 1945 r., gdy administrację Koźla przejęli Polacy, do miasta przybył dr Wojciech Czerwiński przewidziany na dyrektora gimnazjum i liceum w Koźlu.

Po przybyciu do miasta dr Czerwiński przejął budynek, w którym miało mieścić się gimnazjum i liceum, budynek sali gimnastycznej (odległy od szkoły ok. 400 m.) oraz budynek przewidziany na internat. W głównym gmachu zniszczeniu uległo wiele sprzętów szkolnych, urządzenia klas i pracowni naukowych. Jedynie pracownia chemiczna zachowała się prawie w całości.

Dnia 15 czerwca 1945 roku rozpoczęto przygotowawczy rok szkolny. Naukę rozpoczęło wówczas 48 uczniów. Szkoła nasiła nazwę: Państwowe Gimnazjum i Liceum Koedukacyjne w Koźlu. Do tego czasu wykonano prowizoryczne naprawy i uporządkowano obiekt przy wydatnej pomocy pierwszego szkolnego woźnego, którym został Michał Hajdun, w poważniejsze prace porządkowe i remontowe zaangażowali się także uczniowie szkoły i ich rodzice. W okresie letnim uporządkowano budynek i zaopatrzono go w podstawowe sprzęty: ławki, tablice, stoły i krzesła. Sarano się także uporządkować salę gimnastyczną. Gmach ten wymagał jednak gruntownego remontu, ponieważ brakowało w nim podłogi, urządzeń sanitarnych, zły był stan okien i drzwi. 14 czerwca 1945 szkoła uzyskała budynek przy ulicy Piastowskiej 11, który przeznaczono na internat.

We wrześniu 1945 roku pracę pedagogiczną w gimnazjum i liceum rozpoczęło ośmiu nauczycieli. W ciągu roku szkolnego liczba zatrudnionych nauczycieli wzrosła do 14-tu. Pierwszy normalny rok szkolny rozpoczął się 2 września 1945, a pierwsze posiedzenie Rady Pedagogicznej odbyło się 18 października 1945 roku.

W roku szkolnym 1945/46 utworzono na bazie 6-cio klasowej szkoły średniej trzy pierwsze klasy gimnazjalne. Obok nich funkcjonowały trzy klasy drugie, dwie trzecie, jedna czwarta i pierwsza licealna. Od podstaw zorganizowano również bibliotekę szkolną. Książki pochodziły z darów nauczycieli i niektórych rodziców.

 

Z dniem 1 września 1948 roku funkcję dyrektora placówki zaczął pełnić Władysław Salamon. W tym też roku dotychczasowe gimnazjum zostało przekształcone w szkołę 11-to letnią. Szkoła funkcjonowała od tego momentu pod nazwą Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące w Koźlu. Od 1949 roku w budynku przy ul. Piastowskiej 11 uruchomiono internat. Do roku 1951 szkoła dysponowała tylko jedną dobrze wyposażoną pracownią. W roku szkolnym 1951/52 zorganizowano gabinet biologiczny. Funkcję dyrektora szkoły pełnił już wtedy Jerzy Gutowski. Od września 1953 roku nowym dyrektorem placówki został mgr Antoni Cieciura. Stopniowo ulegała poprawie baza szkoły. W roku szkolnym 1958/59 znacznie zwiększyła się częstotliwość korzystania z zasobów biblioteki szkolnej. Została wówczas zorganizowana czytelnia, którą bezpośrednio połączono z biblioteką.

26 kwietnia 1959 roku odbyło się uroczyste wręczenie sztandaru.W 1959 roku szkoła nosząca oficjalną nazwę Szkoła Podstawowa i Liceum Ogólnokształcące w Koźlu otrzymała imię Henryka Sienkiewicza. W   1964 roku nowym dyrektorem liceum został dr Jan Pacławski.

Kolejne istotne zmiany zaszły w roku 1966. Z dniem 1 września oddzielono szkołę podstawową od liceum. Obydwie szkoły funkcjonowały nadal w tym samym budynku. W ten sposób powstała Szkoła Podstawowa nr 4 w Koźlu.

Druga połowa lat 60-tych to podjęcie generalnego remontu budynków szkolnych. Przeprowadzono wówczas modernizację sieci centralnego ogrzewania oraz generalny remont pomieszczeń. Przy pomocy także młodzieży, od 1968 roku budowano salę gimnastyczną obok szkoły.

Od 1.09.1969 roku funkcję dyrektora szkoły zaczął pełnić dr Ryszard Pacułt.

W 1970 roku przestała działać Szkoła Podstawowa nr 4. Jej miejsce w budynku zajęło przeniesione z Kędzierzyna Liceum dla Pracujących. Swoją działalność w Koźlu zaczęło od 1 września 1970 roku. Na ten rok szkolny przypadała już 25-ta rocznica działalności szkoły w powojennej rzeczywistości. Ten fakt postanowiono zaakcentować zorganizowaniem I Zjazdu Absolwentów. Odbył się on w dniach 19 i 20 czerwca 1970 roku i zgromadził 176 absolwentów i 45 nauczycieli. W drugim dniu zjazdu odbyło się uroczyste przekazanie młodzieży nowo wybudowanej sali gimnastycznej. Uroczyste otwarcie obiektu odbyło się 17 października 1970 roku. Drugim wydarzeniem, które rozsławiło w tym roku imię szkoły był sukces uczennicy Teresy Iwaniszewskiej, która zdobyła nagrodę dziennikarzy na Festiwalu Piosenki Radzieckiej w Zielonej Górze.

Dla zilustrowania roli kozielskiego liceum w środowisku, podjęto działania na rzecz uruchomienia Izby Pamięci. Inicjatorem akcji był dyrektor Ryszard Pacułt, projekt wystroju sali przygotowała nauczycielka historii Janina Otrębowicz. Trwające kilka miesięcy prace przygotowujące ekspozycję wykonali żołnierze jednostki wojskowej w Koźlu pod opieką płk. St. Nowaka. Również duży wkład pracy wnieśli uczniowie. Sala stanowiła wówczas małe muzeum, w którym znalazły miejsce eksponaty archeologiczne, dowody polskości Śląska, a przede wszystkim dotyczące historii szkoły. Uroczyste otwarcie izby odbyło się 30 kwietnia 1971 roku.

Efekty dydaktyczno – wychowawcze liceum zaczęły być wówczas dostrzegane poprzez sukcesy wychowanków i nauczycieli. Przyszła więc pora na bardzo dobre rezultaty w olimpiadach i konkursach przedmiotowych, także w sporcie. Właśnie na lata 70-te przypada w tych dziedzinach wiele sukcesów. Pierwsze większe wyróżnienie to sukcesy w Ogólnopolskim Konkursie Przyrodniczym. Szczególne  uznanie   zyskała wówczas praca Grażyny Roniewicz „Historia żubra w Polsce”. Wyróżniono też uczennice Marię Kałamarz i Krystynę Florczak. Opiekunem finalistek konkursu był nauczyciel biologii Jan Kałuża. W 1972 roku Szkolne Koło Ligi Ochrony Przyrody uzyskało I nagrodę w ogólnopolskim konkursie na najlepiej pracujące szkolne koło LOP. W 1975 roku tę samą lokatę koło otrzymało po raz trzeci. Tym samym najwyższa nagroda w tym konkursie – statuetka żubra – przeszła na własność szkoły.

Uczniowie liceum osiągali również bardzo dobre efekty sportowe, przede wszystkim na szczeblu wojewódzkim. W 1975 roku przyszła pora na sukces ogólnopolski. W konkurencji rzut młotem wicemistrzostwo Polski juniorów zdobył uczeń Wiktor Lipowski. Uzyskano również czołowe lokaty w olimpiadach, szczególnie w olimpiadzie technicznej. Uczniowie przygotowywani do zawodów przez nauczycielkę Stanisławę Misiewicz, przez kilka lat uczestniczyli w eliminacjach centralnych tej olimpiady i byli jej laureatami. Należy tu wymienić nazwiska takich uczniów, jak Robert Żyłka i Tomasz  Goslar, w roku 1978 L. Bojdak, M. Matusiewicz, W. Błażejak, J. Kalbrun, a w roku 1980 finalistą zawodów centralnych był W. Wewiór.

Również dwukrotnie odnotowano sukcesy w Olimpiadzie Geograficznej, do której zawodników przygotowywała nauczycielka geografii   Maria   Wędzicha.   Uczeń   Rudolf  Kocula  zajął  I  miejsce  w okręgowych eliminacjach tej olimpiady. W 1977 roku  Rudolf  Kocula  i Zdzisław Jary zostali laureatami tej olimpiady. Rudolf  Kocula zajął III miejsce w kraju, a Zdzisław Jary uzyskał wyróżnienie.

W Olimpiadzie Języka Rosyjskiego uczennica A. Nabrdalik uczestniczyła w zawodach centralnych. W 1979 do eliminacji centralnych zakwalifikowała się I. Szara i I. Kownacka. Opiekunem finalistek był nauczyciel języka rosyjskiego Zygmunt Capi.

W końcu lat 70-tych w zawodach centralnych Olimpiady Języka Angielskiego brał udział uczeń A. Bąkowski. W Olimpiadzie Biologicznej w finałach centralnych uczestniczyła E. Król. Również w Olimpiadzie Fizycznej odnotowano sukcesy na szczeblu finalnym. Dobre rezultaty uczniów były efektem pracy takich pedagogów jak: Barbary Sękowskiej, Urszuli Talar, Pawła Adamca.

W latach 70-tych zachodziły także zmiany w innych dziedzinach życia szkoły. Z dniem 1 maja 1972 internat licealny przeniesiono do budynku przy ul. Piramowicza. Dwa lata później, w czerwcu 1974 roku nastąpiła jednak likwidacja internatu.

W 1975 roku liceum obchodziło swoje 30-to lecie. Z tej to okazji 14 czerwca 1975 roku odbyła się uroczysta akademia (przedstawiająca dzieje szkoły, a przygotowana pod kierunkiem Jadwigi Stefanowicz i Jana Jeńskiego, którzy byli także twórcami hymnu szkoły) i spotkanie z absolwentami, a przed budynkiem szkoły dokonano odsłonięcia popiersia Henryka Sienkiewicza.

Kontakty z absolwentami liceum utrzymywało nie tylko okazjonalnie. W 1976 roku uczniowie szkoły nawiązali kontakt z absolwentem – dziennikarzem Karolem Szyndzielorzem.

Młodzież liceum zawsze miała poważny wkład w działalność na rzecz środowiska. Szczególne zasługi miało w tym okresie kółko historyczne, które pod opieką Janiny Otrębowicz pomagało w remoncie „Baszty” – siedziby ówczesnego Towarzystwa Miłośników Ziemi Kozielskiej. Młodzież we wrześniu 1972 r. została zorganizowana w Koło Przyjacół Towarzystwa Ziemi Kozielskiej, przekształconego w 1975 r. w Koło Miłośników Miasta.

W uznaniu zasług szkoły dla środowiska 15 marca roku nadano, a 30 kwietnia 1977 wręczono jej odznakę „Zasłużonemu Opolszczyźnie”. Przez całą dekadę lat 70-tych odnotowano rozwój samorządności młodzieży. Przejawiła się ona w działalności samorządu szkolnego (opiekunki J. Otrębowicz i J. Rogula), ZHP (opiekunowie C. Skowron i St. Śmigielski), SK PTTK (opiekunka M. Wędzicha), LOP (opiekunowie J.Kałuża, U. Talar, E. Toporowska), SKS (opiekunowie J. Dziadkowiec, K. Bugalska, J. i Z. Urychowie), LOK (opiekun R. Marczyński). Sukcesem nauczyciela Rudolfa Marczyńskiego było przygotowanie do konkursu marynistycznego „Polska leży nad Bałtykiem” ucznia Rudolfa Koculi, który reprezentował szkołę w centralnych eliminacjach tego konkursu.

Początek dekady lat 80-tych to sukces w Olimpiadzie Języka Rosyjskiego. W finale zawodów centralnych uczestniczyła uczennica Małgorzata Borecka. W tej samej olimpiadzie w kolejnych latach uczestnikiem zawodów centralnych była uczennica M. Silwanowicz. Elwira Blaszta wzięła udział w zawodach centralnych Olimpiady Języka Francuskiego. Tradycyjnie w ogólnopolskich zawodach Olimpiady Wiedzy Technicznej udział wzięli chłopcy z kozielskiego liceum: R. Wiśniowski (dwukrotnie), R. Komorek, A. Jędrzejczyk, K. Madloch, R. Czerniak, M. Dębowski, A. Kochanek, W. Szargut, M. Turek. W Olimpiadzie Historycznej nominowani do zawodów centralnych byli uczniowie: P. Gołuszyński, T. Zauder, A. Demitrow. W finale zawodów centralnych Olimpiady Języka Łacińskiego uczestniczył J. Greger. W Olimpiadzie Biologicznej w centralnych zawodach brała udział B. Czerwiec, w Olimpiadzi Fizycznej – J. Jurek. Pod koniec dekady w Olimpiadzie Literatury i Języka Polskiego w centralnych eliminacjach uczestniczyła K. Ligęza. Z kolei M. Michalska wygrała finał Turnieju Wiedzy o Śląsku Opolskim zajmując I miejsce. Autorami tych uczniowskich sukcesów byli nauczyciele: Stanisława Misiewicz, Zygmunt Capi, Krystyna Pustelnik, Zofia Choromańska, Jadwiga Stefanowicz, Janina Otrębowicz, Urszula Więcek, Zenobia Szal.

Sukcesy sportowe lat 80-tych to sukces A. Studzińskiej, która uzyskała srebrny medal dla drużyny w XXII Międzynarodowych Mistrzostwach w Ratownictwie Wodnym. Zajęła X miejsce indywidualnie w tych zawodach, a w konkurencji  holowanie manekina uzyskała IV miejsce. Pod wrażeniem tych sukcesów otwierano uroczyście rok szkolny 1983/84

Również w Ogólnopolskim Konkursie Recytatorskim w 1980 roku Barbara Jurek zajęła I miejsce w kraju.

Od roku szkolnego 1978/79 liceum weszło w skład Zespołu Szkół Ogólnokształcących im. H. Sienkiewicza.

21 czerwca 1980 roku odbył się II Zjazd Absolwentów, który zgromadził 214 absolwentów. Podniosłym momentem uroczystości było wręczenie odznak „Zasłużonemu Opolszczyźnie” nauczycielom szkoły: Janinie Otrębowicz, Jadwidze Stefanowicz, Stanisławie Trawińskiej, Marii Wędzisze. Wręczono również nagrody Ministra Oświaty Jarosławie Roguli, Tadeuszowi Komosie, zaś Nagrodę Kuratora otrzymała Elżbieta Toporowska. Uroczystym momentem było wystąpienie byłej, wieloletniej nauczycielki szkoły prof. J. Cichowej, a także nadanie jednej z ulic Koźla imienia nauczyciela – krzewiciela oświaty na Opolszczyźnie – J. Balwirczaka.  Również podniosłą uroczystość w grudniu 1980 roku stanowiło wręczenie nauczycielce Krystynie Bugalskiej medalu „Serce za Pracę”. Medal ten przyznało Ministerstwo Kultury Fizycznej na wniosek młodzieży.

Wydarzenia zachodzące w kraju w tych latach miały swój wpływ na życie szkoły. Dzień 13 grudnia 1981 roku spowodował również i w kozielskim liceum zawieszenie zajęć lekcyjnych. Stan ten trwał do 4 stycznia 1982 roku. Z powodu stanu wojennego nie odbyła się też tradycyjna „studniówka”.

W roku szkolnym 1984/85 szkoła zaczynała 40-ty rok swojego istnienia. Był to okres częstych kontaktów z absolwentami. Między innymi 16 października 1984 roku odbyło się spotkanie z ówczesnym wicepremierem – absolwentem liceum – Manfredem Gorywodą.

27 kwietnia 1985 roku odbył się III Zjazd Absolwentów (przybyło 350 absolwentów). W pierwszym dniu zjazdu odsłonięto tablicę pamiątkową poświęconą nauczycielom pracującym w liceum w latach 1945 – 1985. Wręczono wtedy odznaczenia państwowe nauczycielom. Krzyż Kawalerski Orderu Odrodzenia Polski otrzymali: Stanisława Misiewicz i Zygmunt Capi, a Halina Zborowska – Jankiewicz – Złoty Krzyż Zasługi.

Na pamiątkę tego dnia na dziedzińcu szkoły posadzono trzy dęby. Posadzili je: Witold Stanik – przedstawiciel najstarszych absolwentów, Józefa Cichawa, która reprezentowała grono pedagogiczne i Bożena Czerwiec – tegoroczna absolwentka i finalistka XIV Olimpiady

W tym też roku nauczyciele szczególnie zasłużeni otrzymali medale 40-lecia PRL. Byli to Janina Otrębowicz i Tadeusz Komosa.

W roku szkolnym 1985/86 nastąpił początek „komputeryzacji” liceum. 16 września 1985 r. szkoła otrzymała minikomputer ZX SPECTRUM. Stopniowe dokupywanie komputerów pozwoliło uruchomić pracownię iinformatyczną.

19 grudnia 1988 r. Ośrodek TV Katowice prezentował turniej „Kalinka” poświęcony kinematografii radzieckiej. Spośród trzech drużyn biorących udział w tych zawodach, drużyna I LO im. H. Sienkiewicza okazała się najlepsza. Szkołę reprezentowały uczennice: Joanna Prochera, Sylwia Kubina i Jolanta Dworznik.

Sporym sukcesem mogli się poszczycić także sportowcy. Za całokształt swych dokonań Szkolny Klub Sportowy przy I LO w Kędzierzynie-Koźlu reprezentował województwo opolskie na Ogólnopolskim Zlocie Przodujących Szkolnych Klubów Sportowych w Podgrodziu k. Szczecina.

W 20 kwietnia 1989 r. miasto Kędzierzyn-Koźle nawiązało kontakty z holenderskim miastem Soest. Tym samym był to początek wymiany grup uczniowskich pomiędzy  Griftland College z Soest i I LO im. H. Sienkiewicza. Pierszy pobyt holenderskich gości miał miejsce w okresie od 5-12 maja 1989 r. W trakcie tej pierwszej wizyty jak i następnych, goście zwiedzali ośrodki pamięci narodowej (Górę św. Anny, Częstochowę, Oświęcim, Kraków). Uczestniczyli także w niektórych zajęciach lekcyjnych, a także w imprezie regionalnej „Dzień Koźla”. Polska grupa wyjeżdzała do Holandii najczęściej jesienią. Pierwszy pobyt uczniów kozielskiego „Sienkiewicza” w Soest miał miejsce w dniach 6-13 października 1989 r. 65 osobowa grupa uczniów zwiedziła cmentarz wojskowy i muzeum w Arnhem , Amsterdam i województwo Zeeland. Wymiana grup uczniowskich trwała do maja 1993 r. Szczególnie w pamięci młodzieży i pracowników liceum zapisał się dzień 21 grudnia 1989 r., kiedy to w dzień szkolnej wigilii (uroczystość ta po raz pierszy odbyła się w 1988 r.) otrzymali od holenderskich przyjaciół  upominki świąteczne.

3 września 1990 r. rozpocząl się nowy rok szkolny 1990/1991. Był to rok powrotu lekcji religii do szkoły, a także wchodziła w życie nowa skala ocen. Także po latach przerwy w grudniu 1990 r. wznowiono wystawianie jasełek bożonarodzeniowych.

16 marca 1991 r. odbył się Zjazd Absolwentów dla uczczenia pamięci pierszego dyrektora szkoły – doktora Wojciecha Czerwińskiego. Spotkali się wówczas absolwenci najstarszego rocznika. We współpracy z Towarzystwem Ziemi Kozielskiej zorganizowano okolicznościowe sympozjum poświęcone organizacji polskiego szkolnictwa średniego na ziemi kozielskiej.

2 września 1991 r. stanowisko dyrektora liceum objęła mgr Krystyna Ignacy. W tym to roku szkolnym – 28 lutego 1991 nauczyciele wzięli udział w ogólnopolskiej akcji strajkowej będącej wyrazem protestu wobec niskiej kondycji oświaty polskiej. Nauczyciele i uczniowie kozielskiego liceum nadal przygotowywali się do zawodów olimpiad przedmiotowych. Wówczas to zanotowano sukces Rafała Ślusarczyka nominowanego do zawodów centralnych Olimpiady Historycznej.

W roku szkolnym 1992/1993 stanowisko dyrektora szkoły objęła mgr Jarosława Słowiak. Był to trudny rok pracy dla całej oświaty szklnej, ponieważ nauczyciele w kraju podejmowali akcje protestacyjne , w których domagali się zwiększenia nakładów na edukację. W maju 1993 r. nauczyciele kozielskiego liceum przeprowadzili trwającą 10 dni akcję strajkową. Mimo trwającego protestu egzamin maturalny odbył się bez zakłóceń.

W okresie pierwszych pięciu lat dekady lat dziewięćdziesiątych utworzono nowoczesną pracownię informatyczną kupując 9 komputerów klasy IBM PC. Uruchomiono dwie nowe sale lekcyjne. Uczniowie i nauczyciele odnieśli wiele sukcesów w zawodach centralnych olimpiad przedmiotowych. Dorota Ślęzak wzięła udział w eliminacjach centralnych Konkursu Piosenki Studenckiej, natomiast Anna Lipińska zajęła 7 miejsce w eliminacjach centralnych Konkursu Krasomówczego. W eliminacjach centralnych Olimpiady Języka Rosyjskiego udział wzięli uczniowie: Magdalena Wojsiat, Barbara Piontek, Anna Panasińska, Katarzyna Mroczkowska (opiek. Iwona Szargut). Najwięcej sukcesów zanotowano w roku szkolnym 1993/1994. Aż w pięciu olimpiadach odniesiono sukcesu. Laureatem XXXV Olimpiady Wiedzy o Polsce i Świecie Współczesnym został Paweł Zając, finalistą tych samych zawodów został uczeń Krzysztof Bytomski. Trzecie miejsce w skali kraju uzyskał Szymon Juraszczyk – laureat Olimpiady Informatycznej. Finalistami zawodów centralnych Olimpiady Literatury i Języka Rosyjskiego była Magdalena Kubik i Alina Furgoł. Laureatem XXIV Olimpiady Literatury i Języka Polskiego został Arkadiusz Latusek. Rafał Rusin został laureatem XVIII Olimpiady Artystycznej. W finale ogólnopolskim konkursu „Kultura Żydów Polskich” uczestniczył Krzysztof Bytomski. Sukcesy uczniów były także sukcesami nauczycieli: Jana Bieniuszewicza, Mirosława Wierzby, Krystyny Pustelnik, Jadwigi Stefanowicz, Aleksandry Płachty, Bogusławy Łydki i Urszuli Więcek.

Rok szkolny 1994/1995 inauguruje obchody 50-lecia liceum. Towarzyszą temu faktowi prace remontowe, szcególnie wymiana sieci elektrycznej. Rozpoczęto również przeniesienie Sali Tradycji szkoły do pomieszczeń gabinetu historycznego II. Prace adaptacyjne i pełna prezentacja zgromadzonych eksponatów będzie możliwa dopiero po zakończeniu remontu instalacji elektrycznej i malowaniu.

W listopadzie 1993 r. liceum nawiązało kontakty z niemiecką szkołą Wilhelm Hauff z Bad Rappenau. 16 listopada 1994 r. kozielskie liceum odwiedziła grupa uczniów i nauczycieli tej szkoły.

 

Urszula Więcek

 

 

 

 

 

 

FRAGMENTY WSPOMNIEŃ

 

               Tworzenie kozielskiego  liceum,  pierwszej  polskiej    szkoły średniej w powiecie kozielskim, znalazło odzwierciedlenie w nielicznych zachowanych dokumentach. Przekazują one suche fakty związane z tym wydarzeniem – ważnym dla nas wszystkich, którzy z liceum w Koźlu byliśmy związani nauką lub pracą. Dokumenty nie oddają jednak niepowtarzalnej atmosfery tamtych wiosennych dni 1945 roku. Nie pokazują też wielkiego oddania sprawom szkoły jej organizatorów, pierwszych nauczycieli i w znacznej większości pierwszych uczniów. Atmosferę tę mogą nam przybliżyć wspomnienia uczestników tamtych wydarzeń. Są one wyrazem autentycznego związku uczuciowego Autorów ze szkołą, z Ich szkołą – bo taka była ona dla Nich, bez względu na to czy pełnili w niej funkcje kierownicze, uczyli młodzież lub byli uczniami.

Zamieszczone poniżej wspomnienia stanowią jedynie małe urywki nadesłanych mi przed laty tekstów. Publikację większych fragmentów uniemożliwiła ograniczona objętość naszego wydawnictwa. Za dokonane skróty przepraszam więc Autorów, dziękując Im zarazem za życzliwe potraktowanie mojej prośby i napisanie wspomnień.

 

Ryszard Pacułt

 

 

 

 

Ksiądz Kazimierz Orkusz – nauczyciel religii, języka łacińskiego i geografii. Zastępca dyrektora Wojciecha Czerwińskiego w okresie organizacji szkoły. W kozielskim liceum zatrudniony od 15 czerwca 1945 roku do 30 października 1949 roku. Wspomnienia napisane zostały w 1985 roku.

 

„… 7 maja 1945 roku wyjechałem transportem kolejowym z całą moją parafią spod Lwowa … do Kędzierzyna dotarliśmy dopiero 20 maja … Po tygodniu przetoczono nasz pociąg do Koźla. Na stacji kozielskiej też mieszkaliśmy w naszych węglarkach cały tydzień. Prowadziliśmy tu koczownicze życie. Posiłki gotowano w kotłach zawieszonych nad ogniskami, których długi szereg rozpalono wzdłuż peronu …

Pewnego dnia … zobaczyłem znajomego człowieka, który siedział na przydworcowym parkanie i nam się przyglądał. Był to pan Michał Hajdun, zawodowy woźny szkolny, który przed wojną pełnił funkcję woźnego w VIII gimnazjum we Lwowie, a podczas niemieckiej okupacji pracował w młynie w mojej parafii. Podszedłem do niego i pytam co tu robi?  On odpowiada, że wcześniej przyjechał i już pracuje w swoim zawodzie, bo jest woźnym w kozielskim gimnazjum. Pytam więc, czy w tym gimnazjum księdza nie trzeba?  Pan Hajdun odpowiada z całą powagą : Rozpatrzymy to z dyrektorem. Jakoż rozpatrzyli i dnia następnego przyniósł mi pan Hajdun odpowiedź, że jeżeli chcę to mogę zgłosić się u dyrektora … Dyrektor, dr Wojciech Czerwiński, gdy mnie zobaczył ubrudzonego, osmolonego, od dwóch tygodni nie golonego, w jakimś brudnym, podartym prochowcu, zmierzył mnie   „od stóp do głów „. W oczach jego wyczytałem wielką wątpliwość, czy ma przed sobą rzeczywistego księdza. Dla upewnienia się o tym zaczął nawet ze mną jakiś dyskurs na temat teologiczny. Gdy upewnił się, że jestem prawdziwym księdzem zaczął mówić o swoich kłopotach. Opowiadał więc, że wytworzyła się dla niego bardzo nieprzyjemna sytuacja. Kuratorium bowiem nagliło by rozpoczynał naukę, a tym czasem on nie miał z kim zaczynać. Nie było jeszcze młodzieży. Niemcy przed zbliżaniem się frontu ewakuowali ludność i w tym czasie Ślązacy jeszcze nie zdążyli wrócić do swoich domów. Repatrianci też jeszcze nie napłynęli. Większość domów w mieście i okolicy świeciła jeszcze pustkami.

Gdy dyrektor skończył swoje utyskiwania, poprosiłem go o kawałek papieru i coś do pisania. Dał mi to o co prosiłem, ale znów spojrzał na mnie jak na dziwaka. A ja z tym papierem obszedłem wszystkie wagony naszego pociągu i spisałem młodzież, która nadawałaby się do gimnazjum. Następnego dnia kazałem tej młodzieży zabrać stołeczki do siadania i poprowadziłem do gimnazjum. W szkole tej nie było jeszcze ławek. Niemcy urządzili w niej szpital wojskowy, a sprzęty szkolne zostały zniszczone lub wywiezione do okolicznych wiosek. Gdy dyrektor ujrzał ten repatriancki zastęp liczący kilkunastu chłopaków ucieszył się bardzo. Dołączył ich do zapisanej już garstki Ślązaków i z tej grupy liczącej około 50-ciu uczniów utworzył dwa oddziały. Ponieważ w tym czasie oczyszczonych już było kilka sal, w połowie czerwca rozpoczęliśmy z tymi grupkami kurs repolonizacyjny. Uczyliśmy w trójkę bo oprócz dyrektora i mnie był jeszcze pan Tadeusz Ślósarz, który do Koźla przybył razem z dyrektorem …

O należyte funkcjonowanie szkoły troszczył się dr Wojciech Czerwiński. Dbał o wszystko, kierował wszystkim, pomagał, doradzał, zachęcał, wspierał finansowo w granicach ówczesnych możliwości. Był duszą i sercem szkoły. Sercem, bo pracował nie dla kariery czy sławy, lecz dla młodzieży. Był duszą, bo ożywiał wszelkie poczynania swoją niestrudzoną inicjatywą. On kochał młodzież i w tym była jego wielkość…”

 

Tadeusz Ślósarz – współorganizator szkoły, nauczyciel matematyki. W kozielskim liceum zatrudniony od 28 maja 1945 roku do 31 sierpnia 1947 roku. Wspomnienia zostały spisane w 1985 roku.

 

” … Nie wiem w jaki sposób dyrektor Czerwiński ogłosił wpisy do szkoły – w każdym razie pod koniec maja było już uczniów miejscowych na dwa oddziały, gdzieś po dwudziestu. W międzyczasie trzeba było pojechać do Katowic, zameldować jak sprawy stoją i zdecydować o rozpoczęciu nauki z tą młodzieżą, trzeba też było uzyskać kredyty na pierwsze potrzeby i załatwić moje powołanie do służby. Niedługo potem zjawił się ksiądz Kazimierz Orkusz, późniejszy serdeczny przyjaciel Czerwińskich …

… Pierwsze lekcje szkolne miały za zadanie ” rozgadać ” młodzież miejscową w języku polskim i oswoić z nowymi ludźmi, którzy przyszli gdzieś z Polski. Na lekcji pisało się zwrotkę piosenki na tablicy – np. „Szła dzieweczka..”, tłumaczyło dość dokładnie na język niemiecki i prześpiewało się ją samemu, a potem z klasą coraz lepiej. Na zmianę robił to dyrektor, czy ksiądz Orkusz. Potem u mnie proste działania z matematyki w języku niemieckim i polskim. Zapewne dobre było nastawienie rodziców tej młodzieży w domu (starzy jeszcze mówili po polsku) skoro młodzież ta rychło dość dobrze opanowywała język polski. Walnie pomogło zmieszanie się z młodzieżą, która przybyła ze Wschodu. Zżycie się młodzieży następowało jako naturalna potrzeba spokoju i przyjaźni po latach udręki …

… Już pod koniec czerwca zaczęła napływać do szkoły fala młodzieży z ziem wschodnich – jakaż to była różnorodność zaświadczeń o ukończeniu takiego czy innego „kłasa”, od dwujęzycznych świadectw, po zaświadczenia na świstku papieru lub w ogóle ich braku. Dyrektor, po przeprowadzeniu krótkiej rozmowy, przydzielał uczniów do odpowiedniej klasy. Młodzież ta była gorzej przygotowana z matematyki niż miejscowa, choć jak lata pokazały nie z braku zdolności …

… Do dziś pamiętam wspaniały nastrój otwarcia pierwszego roku szkolnego w auli szkoły. Dyrektor Czerwiński miał przygotowane przemówienie, którego zresztą nie czytał. Były łzy – nie trzeba się tego wstydzić. Lekcje szkolne rozpoczynały się zbiórką, krótką modlitwą na korytarzu. Potem ewentualnie komunikaty dyrektora i rozejście się do klas. W niedzielę zbiórka przed budynkiem szkolnym i wymarsz do fary. Nie trwało to długo .

… Sam dyrektor Czerwiński mało był widoczny na korytarzu szkolnym, czy w sali nauczycielskiej – siedział w kancelarii, jeśli nie na swoich lekcjach. Lekcji hospitował mało, choć u każdego nauczyciela po zaangażowaniu go rychło był na lekcji. Natomiast całymi wieczorami i w noc przeglądał dokładnie wypracowania pisemne szkolne z języków i matematyki i w ten sposób miał dokładne rozeznanie w poziomie i wynikach nauczania …”

 

 

Helena Raksimowicz – nauczycielka języka polskiego.

W kozielskim liceum uczyła od 1 grudnia 1945 roku do 31 sierpnia 1947 roku. Wspomnienia spisane zostały w kwietniu 1985 roku.

 

” … Pamiętamy wszyscy piękną postać doktora Wojciecha Czerwińskiego, dyrektora naszej szkoły, erudyty o głębokiej, wszechstronnej wiedzy, wspaniałego człowieka o wielkim sercu, szlachetnym charakterze, pioniera szkolnictwa średniego w Koźlu. Pedagog z powołania, po ojcowsku traktował uczniów sobie powierzonych, serdecznie odnosił się do pracowników szkoły. Może dzięki temu panował tu ład i porządek przy ciepłej, przyjacielskiej atmosferze. Doktor Wojciech Czerwiński był żarliwym patriotą, człowiekiem nieprzeciętnym, szanowaliśmy go więc ogromnie z całym oddaniem.

Prawą ręką dyrektora przy organizowaniu szkoły był ksiądz Kazimierz Orkusz, który wykładał nie tylko historię Kościoła, dogmatykę i etykę, ale w razie konieczności uczył innych przedmiotów ( historia, łacina ) …

Przyjacielem rodziny (Czerwińskich – R.P.) był matematyk, Tadeusz Ślósarz, przemiły, niezwykle skromny o ujmującym uśmiechu pan ( chyba po trzydziestce ). Niedbałość stroju przydawała mu swoistego uroku. Był ulubieńcem młodzieży, która widziała w nim swego sojusznikai drucha. Miał również wielu przyjaciół wśród nauczycieli …

Ulubienicą pana Dyrektora, w najczystszym tego słowa znaczeniu, była skromna, niewielkiego wzrostu, szczuplutka, czarnowłosa pani Maria Aftarczuk, niezwykle pracowita, oddana szkole nauczycielka fizyki czy chemii. Była samotna, opiekowała się z całym poświęceniem chorą nieuleczalnie staruszką – matką. O jej smutku, miłości i trosce, godnej najwyższego  współczucia  wiedzieliśmy wszyscy …

Lubiłam pana Józefa Balwirczaka, polonistę klas starszych, równocześnie opiekuna Samorządu Uczniowskiego, pod którego patronatem wychodziła gazetka szkolna. Niewysoki, szczupły szatyn lat około 50-ciu, sympatyczny, dowcipny, miał ciemne, bystre oczy i inteligentną twarz. Prywatnie parał się również malarstwem. Był to jego ulubiony temat w naszych „pozaszkolnych” rozmowach. Mówił o barwach ciepłych i zimnych, o ich łączeniu i pochodnych, o stosowaniu kolorów w stroju w zależności od karnacji, typu urody, pory dnia, rodzaju uroczystości itp … Zawdzięczam mu wiele cennych rad i wskazówek, związanych z moim przedmiotem i problemami wychowawczymi. Jeszcze dzisiaj pomagając wnuczętom w grmatyce posługuję się tabelami i wykresami, niezwykle przejrzystymi, których nauczyłam się od mego, starszego Kolegi …”

 

Karol Jonca – absolwent kozielskiego liceum z 1950 roku. Profesor Uniwersytetu Wrocławskiego. Historyk doktryn politycznych i prawnych. Wspomnienia spisane zostały w 1991 roku.

 

” Środa, 4 lipca 1945 roku. W ówczesnym moim odczuciu dzień był dramatyczny – zgoła fatalny. Od jutra uczęszczać mam do gimnazjum. Tak postanowił mój Ojciec po powrocie z Koźla. Po zebraniu u starosty F. Ciupki wstąpił do gmachu gimnazjum, rozmawiał z doktorem Wojciechem Czerwińskim i jakimś księdzem ( Kazimierzem Orkuszem ) i po prostu z nimi uzgodnił, że jutro rano zgłoszę się u nich na rozmowę.

… Na potwierdzenie wagi swych słów Ojciec położył na stole ” Stałą przepustkę ” z datą 4. lipca 1945 roku wystawioną przez ” Urząd gminny Kłodnica ” potwierdzoną przez Alojzego Śpiewaka z Posterunku Milicji Obywatelskiej w Kłodnicy – upoważniającą mnie do uczęszczania przez nowy, drewniany most na Odrze łączący Koźle – Port z Rybarzami – Rogami …

W czwartek 5 lipca zupełnie załamany ruszam w kierunku drewnianego mostu, na cyplu przy basenach portowych w Koźlu – Porcie. „Umajona” brama wjazdowa, na niej potężny portret dobrotliwie uśmiechniętego Stalina, flagi, transparenty, ” Sława gierojam „, hasła na cześć wielkiego wodza, trzech radzieckich strażników z pepeszami, dwóch milicjantów z opaskami – ja jedyny ” cywil „. Wiedzieli od wczoraj, że się zgłoszę. Mam przejść szybko i nie oglądać się. Wrażenie wywiera na mnie długość mostu – ma chyba 1,5 km., a może i więcej metrów. Choć z rampy na przystani byłem w kwietniu świadkiem jego budowy przez oddziały saperów, to jednak nie przypuszczałem, że ma aż taką długość … Niemiłosiernie ciągnie się ten most drewniany, potem skręcam w lewo pod wiadukt kolejowy, obok „umajonych”  domów dziesiątki  sałdatów, tyluż w młynie,  ślady walk  z marca i nareszcie – gmach gimnazjum. Przez całą drogę powtarzałem słowa taty : Doktor Czerwiński …

Spotkałem Go na parterze. ” Wiem już, wczoraj był twój Ojciec „. Podał mi rękę. ” Jesteś pierwszym uczniem z prawobrzeżnej strony Odry” nie zapomnę, brzmiały dla mnie obco. Z oczu „Doktora” spoglądał na mnie dobroć, zatroskanie, ciepło. Ani cienia oschłości lub surowości, która mnie uderzała do końca 1944 roku u niemieckich nauczycieli. „Doktor” zapytał, gdzie pracowałem. Dostrzegł bliznę i moje szorstkie dłonie. „Na elektrostancji” odpowiedziałem i wyciągnąłem z kieszeni moją „Sprawkę 31”.  „W elektrowni” poprawił  „Doktor”. Zresztą – wyglądałem jak przysłowiowy „strach na wróble”, drelichowe spodnie, zbyt obszerna kraciasta koszula, o marynarce i butach wolę nie wspominać. Gdy zapytał, jak przeżyłem wojnę, zwiesiłem głowę i milczałem uparcie. Wydawało mi się jednak, że mnie doskonale rozumie. Brak mi nie tylko słów, ale .. o czym właściwie miałbym mówić ? … „Doktór” nie miał mi za złe milczenia. Powiedział, żebym poszedł do klasy na 1 piętrze. Tam zbierają się uczniowie. Zapewniał, że za kilka chwil do nas przyjdzie. Usiadłem przy środkowym oknie z widokiem na planty. Było nas niewielu – dzieci repatriantów zza Buga, Gizela Kopiec z Koźla i ja jedyny „z prawobrzeżnej strony Odry”.  Dr Czerwiński lekcję języka polskiego rozpoczął od modlitwy, potem przedstawił mnie ” nowego „, jako „syna burmistrza z Kłodnicy” ( co było oczywistą przesadą). Stanął przy mnie i łagodnym głosem zapytał, skąd znam pacierz. Znałem od dzieciństwa „Ojcze Nasz” (choć nie bardzo kojarzyłem słowo „pacież”). Na dowód wyciągnąłem z mojej przepastnej torby ciemnozielony egzemplarz „Historii Biblijnej dla katolickich Szkół Ludowych” dra Schustera, wydany we Fryburgu. Był pierwszą lekturą mojego dzieciństwa… W oczach „Doktora” widziałem rosnące zainteresowanie, znacznie większe niż u „bradiagów” zza Buga, którzy – pamiętam to żywo – skupiali uwagę na scyzoryku w tylnej kieszeni moich spodni i nie ustawali w wysiłkach, by mi go stamtąd wyłowić. „Może opowiesz nam coś o Koźlu, jego historii, nazwie miasta” zachęcał „Doktór”. Mocno nieporadnie rozpocząłem wątek o rycerzu ” Koziele”, zacinałem się, dobierałem słowa, a tu z tyłu nie ustawało natarcie na mój scyzoryk. ” Wiecie ten rycerz miał wojoków i oni go wciepli do marasu” – tu klasa już nie wytrzymała, wybuchnęła gromkim, niepohamowanym śmiechem, ba wprost ryczała, kolega obok mnie wypadł nawet z ławki na podłogę, tak rozbawiłem ich moim słownictwem. „Doktór” wcale się nie śmiał. Widział moją nieporadność, zakłopotanie, krople potu n czole. Czułem, że jest przecież po mojej stronie. Uspakajał, mówił o wojach Krzywousteko, o tym, że przecież takim językiem pisał Rej … „Doktór”, pamiętam to dobrze, tłumaczył słowo „woje”, „maras” to błoto, w tym wypadku chodziło mi zapewne o fosę. Tłumaczył spokojnie – łagodnym głosem. Potem na tej pierwszej „mojej” lekcji, czytał nam „Janka muzykanta”. Był przy tym wzruszony, zdawało mi się, ba przekonany byłem, że ma łzy w oczach. Spoglądał po nas. Dlaczego wybrał właśnie tą lekturę ? Z podobnym wzruszeniem czytał „W piwnicznej izbie”. Lekcje języka polskiego wypełniły całe przedpołudnie. „Doktór” podszedł pod koniec do mnie i zachęcał, bym znowu przyszedł jutro i bym przyprowadził kolegów. Wyczuł moje wewnętrzne rozterki. Kogo miałbym sprowadzić? Kłodnica, Koźle – Port, Żabieniec były niemal wyludnione.Dopiero ludzie wracają … W domu oczekiwała mnie zatroskana Mama. Tak długo mnie nie było. Znowu kartoflanka. Opowiedziałem o oczach „Doktora”. W jego spojrzeniu widziałem blask nadziei, która pomoże mi przezwyciężyć ten czas upodlenia, poniżania godności. „A jak tam u Doktora Czerwińskiego” – zapytał wieczorem Ojciec. O moim dramacie z rycerzem „Koziołem” wolałem opowiedzieć mojemu ojcu później, w każdym razie nie dzisiaj.

Moje rozterki i wahania, czy jutro pójść do „Doktora” przecięła Mama. Przykrawała części angielskiego umundurowania, które przyniosłem z byłego angielskiego obozu jenieckiego i na starym „Singerze” uszyła mi całkiem zgrabną marynarkę. Coż miałem robić ? Z kilku rozbitych aparatów radiowych walających się po podwórkach „zbastlowałem” radio. Na fali wrocławskiej panowała śmiertelna cisza. Zresztą kulawy Franek, który dopiero co wrócił ” z ewakuacji ” zapewniał, że miasto już nie istnieje. Ale o 600 poprzez szumy, świsty i zgrzyty w moim radio słyszałem sygnał Morawskiej Ostrawy i początek audycji  „dla naszych horniko” (górników).  Czas,  by pójść do „Doktora „.

 

 

Mieczysław Czyż – uczeń kozielskiego gimnazjum i liceum w latach 1945 – 1948. Absolwent Akademii Sztuk Pięknych w Krakowie. Malarz. Zmarł w 1988 roku. Wspomnienia zostały spisane w styczniu i lutym 1984 roku.

 

„… W Koźlu n/Odrą znaleźliśmy się w czerwcu 1945 roku. …Miasteczko nie było zbyt zniszczone, tonęło w zieleni i sprawiało na nas dobre wrażenie. Wraz z moim bratem przyjechaliśmy tu w harcerskich mundurkach – innych ubrań zresztą nie mieliśmy. Zamieszkaliśmy w trzypokojowym mieszkaniu przy ulicy Piastowskiej. Mama wpisała nas do organizującego się właśnie Państwowego Gimnazjum i Liceum Koedukacyjnego. Od września 1945 roku rozpoczęliśmy tam naukę.

Na przełomie lipca i sierpnia zobaczyłem rozlepione na murach, odręcznie napisane, ogłoszenia o organizującym się w mieście Związku Harcerstwa Polskiego … Udaliśmy się z bratem pod wskazany adres, gdzie bardzo serdecznie przyjął nas druh Marian Szabunio, oraz bracia Jerzy i Janusz Zabiegowie. Byli nieco zdziwieni, że z bratem byliśmy już harcerzami ( później zresztą „gotowych” już druhów przybywało do miasta wraz z osadnikami coraz więcej ). Kilka nazwisk „starych” druhów z owych pierwszych dni jeszcze pamiętam: Zenon Czyrek z siostrą Ireną, Iwo Wójcicki, ksiądz Kazimierz Orkusz i Jerzy Beski. Na apel dyrektora gimnazjum, doktora Wojciecha Czerwińskiego, pomagaliśmy przy porządkowaniu szkoły do końca wakacji, a także w czasie pierwszych tygodni nauki. Poznawałem nowych moich kolegów, przyszłych druhów mojej wielkiej harcerskiej przygody. Oficjalnie drużyna im. Zawiszy Czarnego powstała 20 sierpnia 1945 roku przy Państwowym Gimnazjum i Liceum Koedukacyjnym w Koźlu. Odbyła się wtedy pierwsza zbiórka. Tak rozpoczęła się na terenie miasta Koźla działalność Związku Harcerstwa Polskiego. Drużyna, którą wtedy tworzyliśmy, stała się więc zalążkiem przyszłego hufca kozielskiego, jej sztandarową elitarną jednostką, z której wyszły przyszłe kadry instruktorskie i cała działalność kozielskiego harcerstwa.

Z końcem roku przyjechał do Koźla druh ćwik Witold Spatari, mianowany przez Komendę Chorągwi Śląskiej w Katowicach komendantem naszego hufca. Zamieszkał on przy ulicy Piramowicza (wraz z matką) i tam też w jednym z pokojów mieściła się Komenda. Druh Marian Szabunio (już nie pamiętam jaki miał on wtedy stopień harcerski) objął drużynę im. Zawiszy Czarnego. W drużynie otrzymałem funkcję zastępowego („Sępy”), później – od 1946 roku – przybocznego. W zastępie miałem tak wspaniałych druhów i kolegów jak :  Waldemar Derej ( późniejszy Prezydent Kędzierzyna – Koźla ), Janek Żołyński, Zbyszek Bobak, Bracia Ryszard i Zygmunt Piątkowscy, Iwo Wójcicki, Adaś Bielnicki, Mirek Zawadzki, Zdzisław Kurdziel (drużynowy od września 1946 roku), mojego brata Czesława i innych.

Do końca kalendarzowego roku obok nauki w szkole cały wolny czas poświęcaliśmy na pracę przy sprzątaniu budynku gimnazjum i jego najbliższego otoczenia, urządzanie hali sportowej i wreszcie na sprawy organizacyjne. Drużyna nasza, ciesząca się u dyrektora wielką estymą, na poranne apele stawała w szkole oddzielnym szykiem. W międzyczasie powstała w szkole żeńska drużyna im. Emilii Plater, z którą też wspólnie zorganizowaliśmy Izbę Harcerską (listopad 1945 roku). Z początku nieśmiało, później już ze skałtowskim rozmachem każda nasza akcja w mieście odbywała się z wielką paradą …

Kapelanem naszej drużyny im. Zawiszy Czarnego był ksiądz Kazimierz Orkusz. Przezacny człowiek. Był on również naszym szkolnym katechetą, a później także kapelanem kozielskiego hufca. Mieszkał przy ulicy Piastowskiej i z każdą organizacyjną, duchową lub osobistą sprawą mogliśmy w każdej chwili do jego mieszkania pospieszyć.

W naszej poczciwej „budzie” – pardon : szkole – uczyliśmy się bardzo pilnie chociaż brak było tak zeszytów jak i podręczników, że już nie wspomnę o tzw.  pomocach naukowych. Nasi nauczyciele co tylko umieli rzetelnie nam przekazywali, tak samo jak i my chodząc często i głodni i ubrani w to co kto miał. Tym nam też imponowali. Po lekcjach – w 1945 roku często w nie dogrzanych salonach – razem z nami brali za łopaty i porządkowali teren szkoły i otoczenia. Nauczyłem się od nich wiele, a przede wszystkim prawdy, rzetelnej pracy i wiarygodności postępowania …

Oddzielnym wspomnieniem w mojej opowieści jest zawsze groźna dla nas postać pana Hajduna, tercjana szkolnego (dziś nie wiedzieć dlaczego mówi się „woźny”), który zwykł był mawiać: „ja i dyrektor”, „ja i dyrektor postanowiliśmy”. Bardzo dobry, oddany szkole człowiek. Kiedy z czasem przekonał się do nas  harcerzy  –  mam na myśli szczególnie naszą działalność w „Izbie Harcerskiej” w okresie jesieni i zimy – wielokroć w czym tylko mógł to nam pomagał…”